Brak ognia bolączką Wyrzyszczan
Piłkę wybija Turostowski, przejmuje ją Kucik, który odgrywa do Święcha. Ten na prawym skrzydle widzi dobrze ustawionego Kowalskiego, piłka krąży jak po sznurku, tym razem do osamotnionego na 20 metrze przed bramką rywali Gawrońskiego i... No właśnie. Tak kończyły się akcje Łobzonki w dniu dzisiejszym. Samotny z przodu Gawron nie mógł zrobić nic kompletnie będąc przez cały czas pod ostrzałem dwóch stoperów Noteci. Gra na samotnego Gawrona to chyba największy błąd problem Łobzonki. Wielokrotnie dziś było widać, że potrzebuje wsparcia kolegów [może czas zacząć grać dwoma napastnikami?].
Trudno jednoznacznie ocenić dzisiejszy mecz. Pierwsza połowa to jeden wielki chaos i odliczanie do końcowego gwizdka zarówno przez zawodników jak i kibiców, by może po przerwie zobaczyć choć odrobinę więcej gry w piłkę. Bramka stracona w pierwszej połowie przez Wyrzyszczan to wrzutka z lewej strony boiska, w polu karnym najwyżej wyskoczył Krystian Kowalski, jednak piłka niefortunnie prześlizgnęła się po jego głowie i wpadła do siatki.
Początek drugiej połowy dał nadzieję na lepsze 45 minut niż przed przerwą. Kilkakrotnie goście ostrzeliwali bramkę Noteci, jednak bezskutecznie. Albo były to strzały niecelne, albo świetnie w bramce spisywał się goalkepper gospodarzy, który wyciągnął dzisiaj kilka przyzwoitych strzałów.
Noteć strzeliła to, co miała. Druga bramka - palce lizać, po wykonaniu rzutu rożnego potężny strzał w długi róg z narożnika pola karnego. Natomiast trzecia bramka, w doliczonym czasie gry to typowe rozluźnienie, gdy "i tak nic już nie ugramy" i prezent od Turostowskiego dla rywali.
Dla mnie najjaśniejszym punktem Łobzonki w tym meczu był Jakub Kowalski. Zagrał naprawdę dobry mecz, kilkakrotnie próbował uderzać, "szarpał" na boku, oby tak dalej.
Tej drużynie oraz trenerowi potrzeba czasu, by wszystko się zazębiło. My, kibice tego zespołu musimy uzbroić się w cierpliwość i podtrzymywać chłopaków na duchu. Mamy młody, perspektywiczny zespół, jednak oni potrzebują nas, naszego wsparcia.